Info o filmie:![]()
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: William Monahan
Zdjęcia: John Mathieson
Muzyka: Harry Gregson-Williams
Gatunek: Historyczny
Produkcja: Hiszpania/USA/Wielka Brytania/ Maroko
data premiery: 2005-05-06 (Polska) , 2005-05-02 (Świat)
Obsada: Orlando Bloom, Eva Green, Jeremy Irons, David Thewlis, Liam Neeson, Edward Norton
Fabuła:
Kowal Balian stracił rodzinę i bliski jest utraty wiary. Wojna religijna w odległej Ziemi Świętej nic dla niego nie znaczy, a mimo to wciągnięty zostaje w jej wir. We wstrząsanej intrygami średniowiecznej Jerozolimie zakochuje się w siostrze króla, wyrasta na przywódcę i staje na czele mieszkańców, którzy bronią miasta przed przeważającymi siłami wroga... Przeznaczenie dosięga Baliana, gdy w jego życie wkracza wielki rycerz Godfrey z Ibelin, krzyżowiec, który na krótko powraca do ojczystej Francji po walkach na Wschodzie. Godfrey wyznaje, że jest ojcem Baliana, pokazuje mu prawdziwe oblicze rycerskości i zabiera w długą podróż do mitycznej Ziemi Świętej. (żródło: stopklatka.pl)
Przyznam, że moje oczekiwania wobec tego filmu nie bez powodu były wysokie. I cóż mogę powiedzieć - nie zawiodłem się. Tym razem nie jest to może tak wspaniałe widowisko, jak opowieść o Maximusie, niemniej w podobnym stopniu może się nam spodobać. Rzecz dzieje się również w innych czasach, bowiem tym razem Scott skupia się na wyprawach krzyżowych.
Krótko mówiąc – kawał dobrej roboty. Przede wszystkim jak przystało na ostatnie filmy historyczne całość świetnie prezentuje się od strony wizualnej. Sceny batalistyczne, zdjęcia, kostiumy, repliki twierdz i te sprawy - naprawdę imponujące. Nieźle jest także pod względem aktorstwa. Z filmu na film coraz lepszy Bloom, Neeson, który jakby nie było trochę mnie zawiódł i mój faworyt – Edward Norton, który świetnie wypadł jako trędowaty król. Grał głosem, gestami, a mimo to zrobił naprawdę dobre wrażenie. Mocną stroną filmu są również jego bohaterowie, niezwykli i niecodzienni. Co tu dużo mówić. Moim zdaniem Scott ponownie pokazał, że w kinie historycznym jest naprawdę mocny. Teraz pozostaje mi czekać na kontynuację "Gladiatora".