reżyseria Alex Proyas
scenariusz Alex Proyas
zdjęcia Dariusz Wolski
muzyka Trevor Jones
produkcja USA
premiera 27 lutego 1998
obsada Rufus Sewell (John Murdoch), Kiefer Sutherland (dr Daniel P. Schreber), Jennifer Connely (Emma Murdoch), William Hurt (insp. Frank Bumstead), Richard O'Brien (Pan Ręka).
Fabuła
Noc, ponure miasto, ciemny budynek, obskurna łazienka oświetlona jedną gołą żarówką. Leżący w wannie mężczyzna budzi się nagle, wyraźnie zdezorientowany. Jak się okazuje, wie o sobie nie więcej niż my, patrzący na niego. W sąsiednim pokoju znajduje martwą kobietę. Przerażony, ucieka i rusza przez nocne miasto. Wkrótce odkryje swoje nazwisko - John Murdoch - ale ono wydaje się jedyną stałą wśród mnożących się zagadek. Szybko okazuje się, że John jest poszukiwany za morderstwa prostytutek, ścigają go dziwaczni osobnicy, a paranoja osiąga szczyt, gdy o północy stają wszystkie zegary, ludzie zasypiają, a wokół zaczyna się dosłownie przebudowywać rzeczywistość.
Aby rozwikłać zagadkę swojej tożsamości, John będzie musiał zrozumieć co się dzieje wokół niego. Odkryje, że ktoś z zewnątrz steruje samą rzeczywistością miasta i osobowościami jego mieszkańców. Śladem bohatera podążą sprzymierzeńcy - jego żona, nie wierząca że byłby zdolny do morderstwa..., prowadzący śledztwo inspektor, któremu coś w tej sprawie nie gra..., psychiatra, dla którego jedynym sposobem na uczciwość jest gra na dwa fronty... I wrogowie - tajemniczy Obcy, z którymi John wydaje się mieć coś wspólnego...
Opinia
Sporo się spodziewałam, film ma już opinię kultowego. I po raz kolejny stwierdziłam, że przerost oczekiwań szkodzi w odbiorze. Liczyłam, że dostanę coś co mnie powali. No przynajmniej zachwyci. A dostałam, wedle mojej oceny, film co najwyżej niezły.
Bardzo klimatyczny, trzeba przyznać. Przy oglądaniu irytowało mnie, że ta atmosfera jest aż przerysowana, ale teraz stwierdzam, że jednak to jest to, co z tego filmu najbardziej zostaje w pamięci i najmocniej działa. Z innymi elementami bywa różnie - sceny "przestrajania" miasta podobały mi się, rozrastające się budynki były niesamowicie surrealistyczne. Gorzej z postaciami Obcych - Okropnie Straszni, aż do groteskowej śmieszności.
Aktorstwo bardzo nierówne. Zwraca uwagę dobry Rufus Sewell - dał Johnowi sporo naturalności i nawet pewną charyzmę. Wprowadza nieco życia na tle pozostałych - istny zastęp manekinów. No, wyjąwszy Sutherlanda, aż wkurzającego w swojej szarży. Ale pozostali... Po osławionym Hurcie nie spodziewałabym się takiej bezbarwnej sztywności. A już szczyt drewna prezentuje totalnie beznamiętna, lalkowata Connely.
Najgorsze były dwie rzeczy. Obrzydliwie kiczowata "bitwa na moc", pokazana z dosłownością taniej kreskówki. I zakończenie, bazujące tylko na ładnych wizjach i emocjach, ale bez cienia pomyślunku. A tego jednak wymagam od rasowego sf.
W sumie, film wart zapamiętania, ale na pewno nie zaliczę go do ulubionych.