Supernatural - moja druga miłość, tuż zaraz za Lostem. Uwielbiam pomysł i fabułę, do tego niespotykane poczucie humoru braci Winchester, ich wzajemne relacje wynikające z odmiennych charakterów dodają smaczku i tak już niezłemu serialowi. A do tego zdrowe i sarkastyczne podejście do wszelkiego rodzaju spraw nadnaturalnych. Tu nawet nie chodzi o dreszczyk emocji przy odsyłaniu do piekła kolejnego cholerstwa (nie, czasami nawet ciężko się bać), ale o ludzi... o łowców... o Winchesterów.
Gossip Girl - to książka, dzięki której przetrwałam gimnazjum i dzięki której z naiwnej dziewczynki zmieniłam się w... kogoś, kim obecnie jestem (i z czego momentami jestem naprawdę zadowolona). Dzięki Plotkarze znalazłam wspólny język z jedną z moich najbliższych przyjaciółek. I mimo iż jestem wierną fanką oryginalnej historii, nadal podoba mi się to, co serwują nam twórcy serialu. Wiem, że z zewnątrz wydaje się on kolejnym banalnym serialikiem dla młodzieży, którzy są zakochani w życiu wyższych sfer, ale... tak nie jest. Gossip Girl ma to coś - choć tego czegoś o wiele więcej znajdziecie w książce.
Herosi - co prawda zauroczył mnie pierwszy sezon, ale nadal uważam, że serial utrzymuje poziom. Może nie zaskakuje już tak bardzo i momentami jest tak zagmatwany, że aż przesadzony, ale nadal jest jednym z lepszych. Szkoda tylko że pozabijali moich ulubionych bohaterów. Mówi się trudno.
Coś z obecnie oglądanych -
Veronica Mars - po raz drugi oglądam i nadal mi się podoba, nie nuży. Szkoda że tak szybko postanowili zakończyć nad nim pracę. Sezon czwarty mógł być naprawdę... interesujący.
No i
House, o taaak.
Coś z oglądanych i lubianych -
Prison Break (a lubię, od czasu do czasu),
Gilmore Girls (było ciekawie, ale nie na tyle, żeby ściągać... 7 sezonów?) i parę innych by się jeszcze znalazło. Z polskich lubiłam
Oficera (choć drugi i trzeci sezon był... rozczarowujący).
Tak, jestem uzależniona
